Spotkaliśmy się z Timem w Melbourne na publicznym balkonie w
jednym z budynków przy dworcu kolejowym, gdzie odbywała się impreza dla
couchsurferów, czyli ludzi, którzy tak jak my nocują u życzliwych lokalnych gospodarzy
oraz dla hostów, czyli tych, którzy noclegów użyczają. Ponieważ przybyliśmy z
plecakami wzbudziliśmy dużo zainteresowania jako TRUE Couchsurfers ;) - w
dodatku import prosto z Polski, ho ho... Byliśmy zdani na Tima, który miał nas
zabrać ze sobą autem wracając, więc liczyliśmy, że impreza szybko się skończy.
I mimo że się na to nie zapowiadało, jakąś godzinę później wracaliśmy już do
Mornington za sprawą policji, która wparowała na dach i imprezowiczów
przegoniła. I to naprawdę nie my ich wezwaliśmy ;)
Tim jest około 50-letnim facetem mocno zaangażowanym w
couchsurfing - użycza noclegu wielu osobom, organizuje imprezy, wrzuca dużo
zdjęć na facebooka... Zajeżdżamy pod jego domek, z którego wyskakują dwa
małe, uradowane psy. Tim pokazuje nam nasz pokój i lodówkę. Tyle. Ani słowa
więcej. W drugim pokoju śpi dziewczyna z New Jersey. Tim sprawia dziwne
wrażenie, ona też. Znaleźliśmy się w jakimś przedziwnym miejscu, w negatywnym
tego słowa znaczeniu... Ale cóż, idziemy spać w nadziei, że rano będzie lepiej,
a jak nie to się stąd wyniesiemy (chociaż nie do końca wiadomo, dokąd). Na
szczęście, rano jest lepiej :) Zdecydowanie lepiej. Zakolczykowana Amerykanka o
fioletowych, wygolonych włosach nie zachowuje się już tak bucowato, a Tim mówi
(!) i nawet proponuje nam wycieczkę na plażę. Więc zadowoleni z takiego obrotu
spraw pakujemy ręczniki do plecaków, do bagażnika auta rowery i takie małe
deski do pływania na falach (bodyboardingu - Kuba), i ruszamy :)
Kiedy dotarliśmy dokąd się dało samochodem, wyciągnęliśmy rowery i pojechaliśmy na sam koniec
półwyspu podziwiając widoki i oganiając się od much. Niestety muchy są
wszechobecne i absolutnie upierdliwe. Najchętniej próbują wlatywać do nosa,
czasem do uszu, a czasem tylko do ust.
Zdjęć z pływania na falach nie mamy, bo oboje byliśmy zajęci J Obok nas
dwójka surferów próbowała łapać fale, ale dla nich były one jednak nieco za
słabe. Dla nas w sam raz. Świetna zabawa!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz