Jeremy okazał się być świetnym hostem i bardzo ciekawym
człowiekiem. Jest o kilka lat starszy od nas, mieszka w Oamaru, jest
informatykiem, gra na perkusji, lubi wspinaczkę skałkową, należy do klubu
alpinistycznego. Całym sercem kocha swój kraj i swoje codzienne życie. Dobrze
spotkać kogoś takiego na swojej drodze.
A ponieważ Jeremy dobrze zna swoje okolice i chętnie
dzieli się tą wiedzą, plan wycieczki na cały dzień mieliśmy zapewniony.
[Owce z Nowej Zelandii pozdrawiają Owcę z Lędzin]
[Nie mogliśmy trafić do naszego pierwszego punktu podróży, więc Kuba pytał o drogę w domku, a ja robiłam zdjęcie kota w ogródku]
[Wreszcie trafiliśmy. Elephant Rocks. Widzicie słonia?]
[Kolejne miejsce - Earthquakes, nazwane tak, bo wygląda jakby powstało wskutek trzęsienia ziemi, ale tak nie jest- trochę to pokrętne]
[Coś tutaj rośnie, macie jakieś podejrzenia co?]
[Dzika owca na górce]
[Żebyście nie mieli wątpliwości, że dzika ;) ]
[Znaleźliśmy też dzikie jabłka]
[Kuba zobaczył coś w dziurze przy drodze. Ostrzegałam, że to pewnie trutka na szczury albo inne paskudztwo. Ale okazało się, że znalazł mały skarb. To jest pudełeczko z Geocatching – czyli społeczności ludzi, którzy chowają takie skarby w różnych miejscach. A inni szukają ich na podstawie współrzędnych GPS. Taka zabawa.]
[A to chyba najpiękniejsze miejsce, które widzieliśmy. Nie wiemy jak się nazywa. Znajduje się przy Benmore Dam. Jak ktoś będzie zainteresowany, to możemy dokładnie pokazać jak się tam dostać]
[Jeden z punktów programu wskazany przez Jeremy'ego jako obowiązkowy. Milkshake w miejscowości Kurow. Nie jestem pewna czy mina Kuby na to wskazuje, ale mu smakowało ;) ]
Wieczorem Jeremy zabrał nas na spotkanie klubu
alpinistycznego w Oamaru. Świetna sprawa :) Głównym punktem programu miała być
prezentacja na temat góry Cooka, którą chcieliśmy zobaczyć. Na spotkanie (w domu jednego z członków
klubu) przybyło pięciu panów po czterdziestce, pięćdziesiątce i
sześćdziesiątce, my i Badacz – chłopak w naszym wieku, który uczestniczył w
badaniu Mount Cook. Badanie miało na celu sprawdzić aktualną wysokość góry, po
tym jak ośnieżony czubek góry osunął się jakiś czas temu. Szacowano, że w
związku z tym góra obniżyła się o jakieś 10m. Okazało się, że o 30!. Obecna
wysokość góry wynosi więc 3724m. I teraz tę cyferkę trzeba zmienić w każdym
jednym przewodniku i opisie góry...
Po prezentacji pooglądaliśmy jeszcze trochę zdjęć innych
osób z różnych wypraw i dowiedzieliśmy się kilku ciekawych rzeczy. M.in.
skonsultowaliśmy nazwy kilku ptaków, które widzieliśmy, ale nie mieliśmy
pojęcia co to było (np. pukeko –
niebieski piękny przygłup, który próbował nam wpaść pod koła samochodu kilka
godzin wcześniej, ale w ostatniej chwili się zorientował w sytuacji).
[Pukeko - zdjęcie z internetu]
Alpiniści uświadomili nam też, że istnieje coś takiego jak
vegetable sheep (owca roślinna)! Jest
to coś w rodzaju białego porostu, który pokrywa kamienie i przypomia swoim wyglądem
owcę :)
[Vegetable sheep - z internetu, my nie widzieliśmy na żywo]
Po spotkaniu dowiedzieliśmy się, że właśnie o vegetable sheep opowiadał nam jeden z
bardziej znanych botaników górskich (alpine
botanist) w Nowej Zelandii, a obok siedział czlowiek, który rozkręcił wspinaczkę
skałkową w tym kraju i jego nazwisko jest szeroko znane. No proszę.
Jakby atrakcji było mało, po spotkaniu Jeremy zabrał nas
do centrum poszukać pingwinków (little blue pinguins). Jednego zobaczyliśmy skulonego w rogu
kamienicy, oświetlonego przez reflektory naszego auta. Drugi spał między
skałami. One są naprawdę malutkie! I urocze! I żyją sobie po prostu w centum
miasta, w podziemiach kamienic.
coraz bardziej nam żal...
OdpowiedzUsuńJezu te zdjecia sa obledne!!
OdpowiedzUsuń