wtorek, 17 czerwca 2014

NY: Manhattan

No więc byliśmy w Nowym Jorku, jednym z największych miast na świecie i największym w USA. Kiedyś nawet było stolicą świeżo powstałych Stanów Zjednoczonych. Nowy Jork składa się z pięciu dzielnic (boroughs): Manhattanu, Brooklynu, Bronxu, Queens i Staten Island. Jak większość turystów, większość czasu spędziliśmy na Manhattanie, ale widzieliśmy też kawałek Brooklynu i postawiliśmy stopę na Staten Island. 

[Głowa Kuby wystająca z promu kursującego pomiędzy Manhattanem a Staten Island. W tle Lower Manhattan (a jakże! dzielnice są również podzielone na poddzielnice)

W całym Nowym Jorku mieszka prawie 9 milionów ludzi. Dodatkowe 26 milionów(!) codziennie przyjeżdża tutaj z poza granic miasta do pracy, a niektórzy jeżdżą codziennie po 3 godziny w jedną stronę. Dodatkowo masa turystów, głównie na Manhattanie (nie wiem ile dokładnie). Tak więc ludzi jest dużo. Wszędzie. No dobra, prawie wszędzie.


Generalnie jest trochę tak jak na filmach. Na ulicy pełno samochodów, w tym masa żółtych taksówek. Jeżdżące auta szumią, kierowcy trąbią (mimo, że to zabronione), co jakiś czas słychać sygnał karetki albo straży pożarnej. Co chwilę można spotkać radiowóz policyjny albo dwójkę policjantów na patrolu. Tłumy ludzi na chodnikach – biali, czarni, latynosi.. Tubylcy chodzą szybkim krokiem przed siebie, turyści z głowami podniesionymi do góry robią zdjęcia na lewo i prawo. Sprzedawcy hotdogów uderzają w blaszaną pokrywkę swojego stoiska, żeby zwrócić na siebie uwagę przechodniów. Ktoś zaczepia cię, żebyś wykupił sobie zwiedzanie miasta w czerwonym autobusie, ktoś inny, żebyś dał dolara na jedzenie. Raz na czas widać transparent z hasłami o końcu świata albo o miłości do Jezusa.

A to wszystko w okolicy wypełnionej po brzegi budynkami – jeden na drugim. Wysokimi i jeszcze wyższymi. Piękny stary budynek na tle wysokiego wieżowca, a tam kolejny i następny. To wszystko razem robi dość niesamowite wrażenie. 

Przeczytałam w przewodniku: "Nowy Jork cię nie zawiedzie, ale może cię sfrustrować". Prawdę powiadał autor. Sfrustrował nas kilkakrotnie, zwłaszcza w kontekście dojazdów do miasta, które generalnie są dość sprytne i przyjazne pasażerowi, ale... 
Bo kto na Boga nazywa miasto leżące obok Nowego Jorku: Newark? Chyba ktoś okrutnie złośliwy, mający w poważaniu biednych turystów z ich akcentami, którzy pytają o drogę do Newark, (Niuuułaaarkk) i są kierowani do New York. Zapewne ten sam zły człowiek wymyślił, żeby nazwać jedną z dużych stacji w Nowym Jorku Pennsylwania Station (w skrócie Penn Station). Zbieżność nazw z główną stacją w Newarku przypadkowa? Nie sądzę!
Mimo wszystko podołaliśmy i podróżowaliśmy codziennie z Newarku do Nowego Jorku i ostatecznie warto było :)



[Byk z Wall Street. Podobno pojawił się tutaj w tajemniczy sposób pewnej nocy w roku 1989 i stał się nieoficjalną maskotką maklerów. Dodatkowo ciekawostka poniekąd ekonomiczna: na giełdzie używa się nazw 'rok byka' lub 'rok niedźwiedzia' na określenie koniunktury. Rok niedźwiedzia jest wtedy kiedy akcje idą w dół, a rok byka, kiedy idą w górę. Tak więc byk przynosi szczęście i dlatego do głaskam czule]



[9/11 Memorial, pomnik ku pamięci ofiar ataków terrorystycznych z września 2001 r. W miejscu fundamentów dwóch wież World Trade Center powstały dwie fontanny, z których woda wpada ostatecznie do basenu, którego dna nie widać. Wokół wypisane są nazwiska wszystkich, prawie 3000, ofiar. Pomnik jest bardzo prosty, ale robi ogromne wrażenie. Różę umieszcza się w imieniu danej osoby w jej urodziny.]

[The Sphere - rzeźba, która kiedyś stała na placu pomiędzy bliźniaczymi wieżami World Trade Center i symbolizowała pokój na świecie. Przetrwała ataki z 2001 r.] 






[Stare miasto - to tutaj powstały pierwsze budynki Nowego Jorku]


[Wall Street, czyli ulica maklerów. Znajduje się w samym centrum Dzielnicy Finansowej (Financial District). Wyrażenie 'wall street' jest równoznaczne z 'amerykański rynek finansowy', choć wiele nowojorskich firm finansowych już się przeniosło do środkowego Manhattanu. Sama nazwa Wall Street pochodzi od muru postawionego na tej ulicy przez Holendrów. Mur miał bronić holenderskiego miasteczka New Amsterdam przed Anglikami. No to się nie bardzo udało, a mur się w ogóle nie przydał, bo Holendrzy postawieni przed potężnym Angielskim najazdem, od razu się poddali oddając miasto we władanie księcia Yorku]


[Pomnik Jerzego Waszyngtona, który wywalczył niepodległość dla USA w 1776 r. i był ich pierwszym prezydentem]

[New York Police Department]


[Ciekawostka technologiczna zaczerpnięta od nowojorskiej policji]


[Nowojorska kanapka z pastrami, czyli cienko pokrojonym mięsem, które najpierw jest solone, suszone, doprawione ziołami, wędzone, parzone i pewnie jeszcze inne cuda - może dlatego taka dobra :) ].

[Piękny, bardzo stary cmentarz w środku tego miejskiego chaosu, otoczony wieżowcami]




[Bryant Park, dobre miejsce na lunch]

[Sklepy z pamiątkami jak zwykle pełne cudów i cudeniek]



[Madison Square Garden - podczas naszego pobytu odbywały się właśnie hokejowe mistrzostwa Narodowej Ligii Hokeja (NHL) o puchar Stanleya. New York Rangers walczyli ostro z Los Angeles Kings, trochę nawet oglądaliśmy. Niestety ostatecznie im się nie udało. Ale w głowie została przyśpiewka 'Let's go Rangeeeers! Let's go Rangeeeeeeers!']






[Empire State Building - to na niego wspina się King Kong.]


[Budynek o wdzięcznej nazwie Flatiron (Żelazko), pochodzący z 1902 r.]

[W Nowym Jorku liczba charakterystycznych żółtych taksówek jest ograniczona. Do 13 tysięcy sztuk. No cóż, kto by nie chciał być taksówkarzem w takim mieście. Można zarobić fortunę. No ale, ale. Najpierw trzeba też fortunę zapłacić. Licencja na posiadanie żółtej taksówki wynosi.... milion dolarów. Serio. Mówił nam przewodnik, a później jeszcze nie dowierzając zapytaliśmy jednego z taksówkarzy.
 Kto mając milion dolarów zostaje taksówkarzem?:)]




[Mecz koszykówki podwórkowej - pooglądaliśmy chwilę, chłopaki dawali czadu, trzeba przyznać]


[Dzielnica Greenwich Village. W XIX w. zdobyła wizerunek dzielnicy artystów i intelektualistów. Bardzo ładne miejsce, tempo nieco spokojniejsze]


[Sklep z piwem w Greenwich Village]


[Jeden z wielu sposobów na zwabienie klientów do sklepu. Oto piwo sprzedawane na licencji 'Gry o Tron'. Oczywiście, strasznie drogie ;)]


[Z dedykacją dla Gzyla :) Zgadnij co to.
Tak jest! Budynek z Friendsów! 
Cały serial kręcony był w studiu w Los Angeles, ale przebitki Nowego Jorku są rzeczywiście z Nowego Jorku. Serialowa ściema: budynek wcale nie ma schodków, które są pokazane w niektórych odcinkach.]


[Schody są za to obok - prawdziwe, nowojorskie, jak w filmach ;)]


[No zaskoczyły nas dość mocno reklamy youtubowych wideoblogów kulinarnych połączonych z hasłami 'Bądź sobą, bądź pewny siebie']


[Mała Italia. Obok tej dzielnicy znajduje się Chinatown. Tutaj się przychodzi na jedzenie]



[Dawno, dawno temu, kiedy Nowy Jork był jeszcze Nowym Amsterdamem...]




[Pamiętacie, pisałam wcześniej o gęstej zabudowie w San Francisco. Nowy Jork bije ich na głowę. Tutaj gęstość zaludnienia wynosiła w 2010 r. ponad 10 tys. osób/km², a w samym Manhattanie prawie 26 tys osób/km².]



[Chrysler Building. Pierwotnie został wybudowany dla korporacji Chryslera stąd jego nazwa]


[Rockefeller Center - kolejne miejsce znane z filmów. W zimie jest tu lodowisko]

[I sklep Lego przy Rockefeller Center]




[Kto zgadnie kim jest facet z lego?]

[Ghostbusters!
Muszą być z wykrzyknikiem. Nie można tak sobie pisać ghostbusters! bez wykrzyknika]




[Times Square :) bardzo fajne miejsce. To tutaj stajesz na chwilę, żeby odetchnąć i przez jakiś czas ty się nie ruszasz, a rusza się wszystko wokoło]

[Times Square]

 [Jeszcze raz Times Square]

[Indywidualne telewizorki w McDonaldzie, a w nich teledyski do muzyki z głośnika. Nikt przecież nie chce jeść w spokoju.]


['Curiouser and curiouser']


[Całe szczęście w mieście, które nigdy nie śpi, policja też nigdy nie śpi]


[b]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz