wtorek, 25 marca 2014

Oamaru

Jeremy okazał się być świetnym hostem i bardzo ciekawym człowiekiem. Jest o kilka lat starszy od nas, mieszka w Oamaru, jest informatykiem, gra na perkusji, lubi wspinaczkę skałkową, należy do klubu alpinistycznego. Całym sercem kocha swój kraj i swoje codzienne życie. Dobrze spotkać kogoś takiego na swojej drodze.
A ponieważ Jeremy dobrze zna swoje okolice i chętnie dzieli się tą wiedzą, plan wycieczki na cały dzień mieliśmy zapewniony.

 [Owce z Nowej Zelandii pozdrawiają Owcę z Lędzin]



 [Nie mogliśmy trafić do naszego pierwszego punktu podróży, więc Kuba pytał o drogę w domku, a ja robiłam zdjęcie kota w ogródku]

 [Wreszcie trafiliśmy. Elephant Rocks. Widzicie słonia?]


 [Kolejne miejsce - Earthquakes, nazwane tak, bo wygląda jakby powstało wskutek trzęsienia ziemi, ale tak nie jest- trochę to pokrętne]

[Coś tutaj rośnie, macie jakieś podejrzenia co?]


 [Dzika owca na górce]

 [Żebyście nie mieli wątpliwości, że dzika ;) ]

 [Znaleźliśmy też dzikie jabłka]

 [Kuba zobaczył coś w dziurze przy drodze. Ostrzegałam, że to pewnie trutka na szczury albo inne paskudztwo. Ale okazało się, że znalazł mały skarb. To jest pudełeczko z Geocatching – czyli społeczności ludzi, którzy chowają takie skarby w różnych miejscach. A inni szukają ich na podstawie współrzędnych GPS. Taka zabawa.]


 [A to chyba najpiękniejsze miejsce, które widzieliśmy. Nie wiemy jak się nazywa. Znajduje się przy Benmore Dam. Jak ktoś będzie zainteresowany, to możemy dokładnie pokazać jak się tam dostać]





[Jeden z punktów programu wskazany przez Jeremy'ego jako obowiązkowy. Milkshake w miejscowości Kurow. Nie jestem pewna czy mina Kuby na to wskazuje, ale mu smakowało ;) ]

Wieczorem Jeremy zabrał nas na spotkanie klubu alpinistycznego w Oamaru. Świetna sprawa :) Głównym punktem programu miała być prezentacja na temat góry Cooka, którą chcieliśmy zobaczyć.  Na spotkanie (w domu jednego z członków klubu) przybyło pięciu panów po czterdziestce, pięćdziesiątce i sześćdziesiątce, my i Badacz – chłopak w naszym wieku, który uczestniczył w badaniu Mount Cook. Badanie miało na celu sprawdzić aktualną wysokość góry, po tym jak ośnieżony czubek góry osunął się jakiś czas temu. Szacowano, że w związku z tym góra obniżyła się o jakieś 10m. Okazało się, że o 30!. Obecna wysokość góry wynosi więc 3724m. I teraz tę cyferkę trzeba zmienić w każdym jednym przewodniku i opisie góry...

Po prezentacji pooglądaliśmy jeszcze trochę zdjęć innych osób z różnych wypraw i dowiedzieliśmy się kilku ciekawych rzeczy. M.in. skonsultowaliśmy nazwy kilku ptaków, które widzieliśmy, ale nie mieliśmy pojęcia co to było (np. pukeko – niebieski piękny przygłup, który próbował nam wpaść pod koła samochodu kilka godzin wcześniej, ale w ostatniej chwili się zorientował w sytuacji).

[Pukeko - zdjęcie z internetu]

Alpiniści uświadomili nam też, że istnieje coś takiego jak vegetable sheep (owca roślinna)! Jest to coś w rodzaju białego porostu, który pokrywa kamienie i przypomia swoim wyglądem owcę :)

[Vegetable sheep - z internetu, my nie widzieliśmy na żywo]

Po spotkaniu dowiedzieliśmy się, że właśnie o vegetable sheep opowiadał nam jeden z bardziej znanych botaników górskich (alpine botanist) w Nowej Zelandii, a obok siedział czlowiek, który rozkręcił wspinaczkę skałkową w tym kraju i jego nazwisko jest szeroko znane.  No proszę.

Jakby atrakcji było mało, po spotkaniu Jeremy zabrał nas do centrum poszukać pingwinków (little blue pinguins). Jednego zobaczyliśmy skulonego w rogu kamienicy, oświetlonego przez reflektory naszego auta. Drugi spał między skałami. One są naprawdę malutkie! I urocze! I żyją sobie po prostu w centum miasta, w podziemiach kamienic.


2 komentarze: