wtorek, 25 marca 2014

Pukaki, Aoraki i inne maorysko brzmiące miejsca

Po zwiedzaniu Christchurch pojechaliśmy na noc do Pleasant Point (The name says it all), miasteczka zamieszkałego przez 400 osób. Nocowaliśmy u Carla - myśliwego. Na ścianach poroża i inne trofea. Okazuje się, że w Nowej Zelandii sporo osób poluje. Zdobycie licencji jest super proste – trzeba podpisać papierek, że chcesz polować w danej okolicy i zanieść go do urzędu. I tyle. Rząd tylko określa, ile możesz zwierzyny sobie ustrzelić dziennie. Carl miał pełny zamrażalnik mięsa z walabii, ale nie mieliśmy okazji spróbować...

Następnego dnia ruszamy do Oamaru, ale okrężną drogą, żeby trochę pozwiedzać.



Jedziemy autostradą. W kraju Kiwi (bo tak nazywają siebie Nowozelandczycy) autostrada to nie czteropasmówka otoczona ekranami, zza których nic nie widać, tylko po prostu dobrej jakości droga dwupasmowa. Prowadzi między polami, łąkami i górami, dzięki czemu świetnie zwiedza się kraj gapiąc się przez okno auta. Większość dróg, które zobaczycie na zdjęciach to autostrady.
Na trasie masa pasących się owiec i krów, raz na jakiś czas spotyka się też hodowle saren, widzieliśmy też w kilku miejscach alpaki. Mimo, że jechaliśmy w pochmurny i wilgotny dzień zraszacze na polach były włączone ( a jest ich dużo), a zagrożenie pożarowe określone jako umiarkowanie wysokie (informują o tym tablice poumieszczane przy drodze). Trochę nas to zaskoczyło.

[Takich zraszaczy jest bardzo dużo, ciągną się tak na oko z 200m. czasem więcej]

O poranku nad okolicą wisi długa biała chmura.


 [Jezioro Tekapo]

[Jez. Tekapo - zwróćcie uwagę na ubranie (rękawiczki!) zaraz wszystko się zmieni]


 [Przerwa na kanapkę z bagażnika]



Zgodnie z przewidywaniami Carla w miarę jak przesuwamy się na zachód, chmury odpuszczają.




[Park Narodowy Aoraki]



 [Sir Edmund Hilary, zdobywca Mount Everest, patrzy się na swoje ukochane góry - Alpy Południowe  w Nowej Zelandii, w tym najwyższy szczyt kraju - Mount Cook (Aoraki) 3754m.n.p.m. Później dowiedzieliśmy się, że te cyferki to nieprawda, ale o tym następnym razem ]

[Z chmurą i bez chmury, zdjęcia z tego samego punktu widokowego w drodze do i z Parku]


 [Jezioro Pukaki - taki kolor nadaje mu woda z lodowca razem z minerałami, które w sobie zawiera]






Dotarliśmy do Oamaru trochę później niż chcieliśmy, więc naszego hosta nie było chwilowo w domu. W ramach czekania na niego pojechaliśmy do centrum miasta na wybrzeże próbując znaleźć pingwiny. Oamaru znane jest z tego, że łatwo można natknąć się na małe błękitne pingwinki. Niestety, żadnego nie uświadczyliśmy L Natknęliśmy się za to na Steampunk Headquaters.. Nie wiemy dokładnie co tam jest, chyba wystawa, ale nie byliśmy.



[plac zabaw]




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz