24 maja (sobota)
Chyba nam się mózgi przegrzeją od nadmiaru wrażeń. Codziennie
jesteśmy w innym miejscu i widzimy coś nowego. Przydałoby się więcej czasu na
trawienie doświadczeń. Ale cóż, koncepcja tego wyjazdu jest taka, żeby zobaczyć
dużo w krótkim czasie : )
Wczoraj byliśmy w sumie w trzech stanach. Ruszyliśmy z
Arizony, z Flagstaff do Kanionu Antylop na północy stanu. Początek naszej wizyty był trudny. Właśnie zaczął się długi
weekend (wolny Memorial Day w poniedziałek), odpowiednik naszej majówki. Tłumy ludzi i chaos organizacyjny (czekanie pół
godziny w kolejce po jakiekolwiek informacje plus fakt, że cena biletu jest 6
razy wyższa niż myśleliśmy) sprawiają, że strzelamy focha i wychodzimy
zirytowani, mimo że jechaliśmy tutaj kawał drogi. Za rogiem znaleźliśmy jednak
inną firmę, mniej popularną (uff) i tańszą. Ostatecznie więc poszliśmy i nie
żałujemy :)
Kanion służył kiedyś Indianom do łapania antylop, stąd jego nazwa. Jest słabo widoczny z poziomu ziemi – to dość wąska szczelina, więc przerażona antylopa uciekająca przed Indianami, którzy celowo kierują ją w to miejsce, może nie zauważyć dziury w ziemi, nie przeskoczyć i runąć jak długa na dno.
Ten kanion został wydrążony przez wodę w piaskowcu, i zasadniczo cały jest w jednym kolorze – kremowo-pomarańczowym. Natomiast światło wpadające przez wąską szczelinę działa cuda z kolorami.
Po Antylopach
udaliśmy się do Parku Narodowego Zion w stanie Utah, a więc miejsc ukazujących potęgę wody ciąg dalszy. Woda
wyrzeźbiła tu w czerwonym piaskowcu ściany skalne wznoszące się miejscami do 800 m. W 1858 r miejsce
to zostało odkryte przez pierwszych białych osadników, Mormonów, i nazwane
Syjonem (Zion) z uwagi na rajskie niemal widoki.
[W drodze do Zionu]
[Stado bizonów na różowej łące :) Niestety słabo je widać bo były daleko i nawet mój nowy teleobiektyw (tak,tak :)) nie dał rady]
[Owce górskie]
[Przez okno w tunelu]
O 22 dotarliśmy do La
Vegas w stanie Nevada. Przywitała nas masa świecących neonów i wielka modliszka
strzelająca ogniem ze swoich czułków (serio) :]. Ale to wszystko zostawiliśmy sobie na jutro i
poszliśmy spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz