sobota, 19 kwietnia 2014

Wesele po australijsku

Poniższy post na podstawie moich listów do matki :) Z dedykacją dla Kasi i Maćka oraz Klaudii i Matiego :)

‘Byliśmy wczoraj na weselu! :) Na naszej farmie jest sala weselna i co tydzień jest wesele. Często pomagamy rozkładać stoliki, myć krzesła i takie tam. Prawie tydzień temu krzątając się w okolicy poznaliśmy Davida, ojca panny młodej, który przyjechał tu tydzień przed weselem, i zamieniliśmy kilka zdań kim jesteśmy, co tu robimy itd. Kilka dni później nasz Ryan powiedział nam, że David szuka dwóch osób do obsługi baru podczas wesela i chciałby z nami pogadać jeśli byśmy chcieli. A chcieliśmy bardzo :)
David mianował mnie menegerem naszego 4-osobowego zespołu (oprócz nas jeszcze dwie osoby – jak się okazało dzieciaki 15 i 16 lat ;))

Naszym obowiązkiem było dbanie o napoje. Tutaj na weselach pije się głównie piwo, trochę wina. Pod koniec imprezy wszedł jeszcze rum (bardzo znany i popularny Bundaberg Rum). Mieliśmy dbać o to, żeby piwa były zimne, rozlewać wino, roznosić wodę na stoliki, sprzątać puste butelki itd. Umówiliśmy się na pracę do 23.30, ale już o 21.30 David nas zwolnił, powiedział, że świetna robota i już starczy i zaprosił do przyłączenia się do imprezy, korzystania z baru i tańczenia. Skorzystaliśmy :)

A wesele zupełnie inne niż polskie... Po pierwsze sam ślub (15.00-15.30) niekościelny tylko cywilny nad rzeką obok sali weselnej. Cztery druhny w czerwonych sukienkach po lewej, trzech druhów po prawej stronie, Generalnie ceremonia jak w amerykańskich filmach. ‘ Teraz możesz pocałować pannę młodą” i cała reszta.

Później młodzi podpisują papiery i idą na sesję zdjęciową, a goście piją nasze schłodzone piwa, siedzą i gadają (jeszcze nie w sali weselnej tylko na takim tarasie). O 18.00 przenosimy się wszyscy do dużego białego namiotu, w którym mieści się sala weselna – okrągłe stoliki i mały parkiet do tańczenia.  Obsługa cateringu już czeka. Goście zaproszeni do obiadu po kolei stolikami wstają i podchodzą do bufetu. Po obiedzie rozlewamy szampana i rozdajemy gościom, bo zaraz odbędą się przemowy i goście będą wznosić toasty. I znów jak na amerykańskich filmach kilka osób po kolei zaczyna swoje przygotowane wcześniej przemówienia zaczynając od postukiwania w kieliszek, żeby zwrócić uwagę reszty gości.

Później deser. Znów po kolei wszyscy wstają i do bufetu po ciasta. I to by było na tyle jedzenia. Wyobrażasz sobie? Tylko jeden obiad!! I żadnych sałatek, śledzików, zakąsek, ciast i ciasteczek! Jeden marny talerz z ciastem zostawiony, catering się zwinął i odjechał.

Nadchodzi wreszcie czas na pierwszy taniec (jest już 21.00!). Do tej pory muzyka było tylko tłem. Teraz się podgłaśnia. Po chwili do pary młodej na parkiecie dołączają wszystkie druhny i druhowie. Zaczyna się część taneczna. Ale nie trwa długo... Kilka/naście minut i goście po kolei wracają do stolików albo w inne miejsca wokół namiotu, siedzą, gadają trochę, piją piwo. Tańczy tylko ze 4 osoby (nie dziwota! Głodni, to sił nie mają! A DJ nie pomaga, bo puszcza jakieś smęty). I tak do ok.22.30, kiedy to panna młoda rzuca welonem, a pan młody rzuca jej podwiązką. Jakaś panna łapie welon. Kawaler łapie podwiązkę. I tyle. Koniec, wracamy do piwa. Trwa to wszystko jakieś 2 minuty. Żadnego szumu wokół całek akcji. Jakby ktoś był kawałek dalej za namiotem, to by się w ogóle nie zorientował, że coś się dzieje.. I tutaj impreza zaczyna się zwijać. Goście żegnają się i wychodzą. W reakcji na to DJ robi akcję  ‘pożegnanie’ (która jest tradycyjnie australijska). Wszyscy zaproszeni są na parkiet, łapią się za ręce i bujają się w rytm muzyki, a para młoda obchodzi kółeczko żegnając się z każdym i dziękując za przybycie.  I my tam byliśmy, i wino piliśmy i panna młoda dziękowała nam za pomoc :)
Większość gości zapakowała się do autobusu i pojechała. My również się pożegnaliśmy z Davidem i jego żoną (bardzo ciepło, bardzo to było miłe) i odjechaliśmy naszym UTEm.

Bardzo fajne doświadczenie, strasznie się cieszę, że mogliśmy w tym uczestniczyć. Ale jednak, polskie wesele, to jest wesele. Jedzenie, picie i tańce do rana :) Tutaj z tych trzech było tylko picie (chociaż nie jakieś nadmierne (ostateczne, ile piwa można wypić ;)). Możliwe, że nie było to bardzo reprezentatywne australijskie wesele. Chyba jednak zwykle trwają one trochę dłużej, natomiast cała reszta chyba jest podobna.

A! W Australii ogólnie bardzo popularne są takie chłodzące trzymadełka na piwo. Każdy takie ma, są często materiałem promocyjnym różnych firm. A na weselach bardzo popularne jest rozdawanie takich gościom (z imionami młodych i datą ślubu). Więc wczoraj też były – to taka tutejsza szyszka’.




[b]

1 komentarz:

  1. Jeśli chcecie zorganizować wesele, to zróbcie to z hukiem! Warto! To przecież wesele! Ja brałem na swoje pożyczkę i nie narzekam! Było wszystko, co być powinno! Koniecznie zerknij na stronę internetową firmy https://www.credy.pl/szybka-pozyczka-online/ - znajdziecie tam naprawdę solidne pożyczki, dzięki którym zrealizujecie swoje marzenie o weselu marzeń!

    OdpowiedzUsuń