niedziela, 25 maja 2014

Czerwona kraina, czyli Kanion Antylop i Zion

24 maja (sobota)

Chyba nam się mózgi przegrzeją od nadmiaru wrażeń. Codziennie jesteśmy w innym miejscu i widzimy coś nowego. Przydałoby się więcej czasu na trawienie doświadczeń. Ale cóż, koncepcja tego wyjazdu jest taka, żeby zobaczyć dużo w krótkim czasie : )

Wczoraj byliśmy w sumie w trzech stanach. Ruszyliśmy z Arizony, z Flagstaff do Kanionu Antylop na północy stanu. Początek naszej wizyty był trudny. Właśnie zaczął się długi weekend (wolny Memorial Day w poniedziałek), odpowiednik naszej majówki. Tłumy ludzi i chaos organizacyjny (czekanie pół godziny w kolejce po jakiekolwiek informacje plus fakt, że cena biletu jest 6 razy wyższa niż myśleliśmy) sprawiają, że strzelamy focha i wychodzimy zirytowani, mimo że jechaliśmy tutaj kawał drogi. Za rogiem znaleźliśmy jednak inną firmę, mniej popularną (uff) i tańszą. Ostatecznie więc poszliśmy i nie żałujemy :)




Kanion służył kiedyś Indianom do łapania antylop, stąd jego nazwa. Jest słabo widoczny z poziomu ziemi – to dość wąska szczelina, więc przerażona antylopa uciekająca przed Indianami, którzy celowo kierują ją w to miejsce, może nie zauważyć dziury w ziemi, nie przeskoczyć i runąć jak długa na dno.

Ten kanion został wydrążony przez wodę w piaskowcu, i zasadniczo cały jest w jednym kolorze – kremowo-pomarańczowym. Natomiast światło wpadające przez wąską szczelinę działa cuda z kolorami.















 Po Antylopach udaliśmy się do Parku Narodowego Zion w stanie Utah, a więc  miejsc ukazujących potęgę wody ciąg dalszy. Woda wyrzeźbiła tu w czerwonym piaskowcu ściany skalne wznoszące się miejscami do 800 m. W 1858 r miejsce to zostało odkryte przez pierwszych białych osadników, Mormonów, i nazwane Syjonem (Zion) z uwagi na rajskie niemal widoki.


 [W drodze do Zionu]

 [Stado bizonów na różowej łące :) Niestety słabo je widać bo były daleko i nawet mój nowy teleobiektyw (tak,tak :)) nie dał rady]





 [Owce górskie]









[Przez okno w tunelu]








O 22 dotarliśmy do La Vegas w stanie Nevada. Przywitała nas masa świecących neonów i wielka modliszka strzelająca ogniem ze swoich czułków (serio) :].  Ale to wszystko zostawiliśmy sobie na jutro i poszliśmy spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz