wtorek, 6 maja 2014

Wycieczka do Noosa i polowanie na dziobaka

30.04 (środa)


Kolejny wolny dzień, kolejna wycieczka : ) Tym razem gospodarze w drodze na zakupy podrzucili nas do nadmorskiej miesjcowości Noosa. Noosa leży na turystycznym odcinku wybrzeża na północ od Brisbane, nazywanym Sunshine Coast (Słoneczne Wybrzeże). Tu swoje domy mają bogaci i sławni, a na falach ćwiczą surferzy. Na szczęście mimo tego całego wypasu miejscowość jest sympatyczna, i nie bardzo zatłoczona - przynajmniej w środę przed południem ; )

 [Domki wypoczynkowe z prywatnym nabrzeżem. Tak że tego.]






Poza plażą można odwiedzić leżący zaraz obok park narodowy z lasem deszczowym, czego też nie omieszkaliśmy zrobić.

 [Tarzan z importu powraca! I powracając, stwierdza, że po tych lianach faktycznie można się wspinać]


 [Drzewo z błoną między palcami]

[Nie tylko mi się udzieliło włażenie na drzewa:)]

[A tutaj roślina, która nas zafascynowała: figowiec-dusiciel. Zaczyna życie na czubku innego drzewa, i stopniowo rośnie coraz niżej, oplatając ciasno pień gospodarza. Ostatecznie dosięga ziemi, zakorzenia się i dusi drzewo, na którym rósł.]

[Figowiec w akcji. Ofiara widoczna w gotyckim okienku.]

 [Liany, liany]

[A tutaj największa atrakcja! Jaszczur miał z 60 cm długości, i nie wiemy jak się nazywał. Lazł sobie środkiem ścieżki i nie przejmował się nami ani trochę]

31.04 (czwartek)

W naszej pracy mamy sporo przyjemnych przerw na konsumpcję, a ta o 10:30 to smoko – tak nazwali sobie pierwszą przerwę na papierosa ludzie pracujący przy owcach. Dla nas to zazwyczaj czas na drugą kawę i fantastyczne ciasteczko ANZAC (będziemy robić w Polsce, to się dowiecie, co to: ). Ale dzisiaj postanowiliśmy zapolować na dziobaka! 

Dziobak mieszka sobie w tamie na strumyku zaraz obok farmy. Gospodarze opowiedzieli nam, jak go znaleźć: trzeba (płynąć kanu po jeziorze) wyczaić, gdzie na powierzchni pojawia się dużo bąbelków. To znaczy, że pod wodą dziobak grzebie w mule za jedzonkiem i uwalnia spod niego warstewkę gazów! Potem trzeba śledzić bąbelki, tak ja się przemieszczają, i trafić na dziobaka w momencie, kiedy wynurza się, żeby zaczerpnąć powietrza.

Nam udało się zrealizować tylko pierwszą część przepisu: znaleźliśmy bąbelki, śledziliśmy je dzielnie, ale dziobak się nie ujawnił... Jesteśmy pewni, że tam był, więc to prawie, jakbyśmy go widzieli. Prawie.

 [Tutaj nie było dziobaka]

[Podejrzewam, że konie były w zmowie, i ostrzegły dziobaka przed nami]

[To nie jest dziobak]

[k]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz