środa, 7 maja 2014

Węże!

Dzisiaj kilka historii o naszych pozostałych spotkaniach z lokalnymi wężami :-) 

Zaraz na początku pobytu w Rossmount, kiedy okazało się, że David hoduje węże, poszliśmy je zobaczyć. No i dostałem takiego do potrzymania! W dotyku trochę podobnie do krokodyla - wydaje się, że będzie zimny i oślizgły, a jest spoko. Duża różnica jest taka, że wąż cały czas się rusza! Nie można go unieruchomić, bo wtedy czuje się zagrożony i może zaatakować. Więc trzeba cały czas przekładać pod nim ręce (trochę, jakby przesuwać żywą linę), żeby miał wrażenie, że gdzieś idzie :-) Tylko w jednym momencie mnie przestraszył: nagle zaczął zaciskać się wokół mojej ręki! Poczułem, jakbym się witał z kimś o bardzo zdecydowanym uścisku dłoni. Na szczęście szybko puścił, ale zrobiło to na mnie wrażenie. Nie zazdroszczę myszy z poprzedniego wpisu ;-) 


Nasz gospodarz potrzebował do czegoś melasy. Melasa to taka gęsta, słodka maź, i najwyraźniej można nią przetykać rury. Stało więc wiaderko melasy koło łazienki i czekało na swój czas. Ale zanim było potrzebne, znalazłem w nim szczura! Siedział przyklejony do dna i pewnie bardzo żałował swojego łakomstwa. David wyłowił go, i po szybkim opłukaniu podał wężowi do konsumpcji. Wąż długo się zastanawiał i badał temat, ostatecznie nie skorzystał. Myślałem, że może nie lubi szczura na słodko (bardzo ładnie pachniał!), ale okazało się, że to kwestia pory roku. Węże przez zimę hibernują, i jeszcze jakiś czas przed zaśnięciem przestają jeść. Co więcej, jednym z elementów przygotowania do snu jest wyłączenie żołądka. David opowiadał, że jeden z wcześniejszych węży zjadł za późno, i po miesiącu 'oddał' mysz. Nie strawioną, tylko zgniłą... Happy endu dla naszego szczura z melasy i tak nie było. Nie wytrzymał presji i padł na zawał, po czym wylądował u kurczaków, które go zjadły. Bo wiecie, kurczaki bardzo lubią mięso O_o

[Siedzieli tak dość długo, miałem nadzieję, że może się zaprzyjaźnią.]

Ostatnia historia jest krótka: podczas prac ogrodowych spotkaliśmy naszego pierwszego i jedynego naprawdę trującego węża. Nazywa się Doll's Eye snake, i jego ugryzienie, chociaż nie śmiertelne, może narobić sporo kłopotów. Na szczęście zobaczyliśmy go z bezpiecznej odległości! Zdecydowanie  odświeżyło to naszą czujność. Dobrze, że zaraz przenosimy się do bezpiecznych pod tym względem Stanów : )


[k]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz